Była piękna...
"Była piękna. Wysoka, ale szczupła. Miała drobne kości, palce długie i smukłe, wielkie zielone oczy i drobne, kształtne piersi z małymi brodawkami. Podobała się mężczyznom. Ale żaden nie został przy niej na dłużej. Chyba źle wybierała. Kochała ludzi, kochała zwierzęta, kochała morze, jeziora, góry i las. Zachwycała się światem, czasem tak bardzo, że aż traciła oddech. Dbała o szczegóły. Dbała o swoje dzieci i swoich starych rodziców. Bardzo często ludzie mówili – Jesteś aniołem.
A ona widziała, że ludzie, którzy byli przy niej się zmieniali. Stawali się łagodniejsi, czulsi i jak by przestawali bać się okazywać uczucia, zaczynali być empatyczni i troskliwi wobec siebie.
Nie umiała żyć bez pomagania innym. Zawsze. Kiedy tylko ktoś prosił ją o pomoc to tak jak by zaczynał wiać wiatr w jej żagle. Była spokojna i zawsze, nie wiadomo skąd wiedziała co zrobić, żeby było lepiej. Śmiała się, że ma trzecie oko. Nie umiała odmawiać.
Los stawiał ją co chwila w sytuacjach ekstremalnie trudnych emocjonalnie – pomoc ludziom podczas wypadków, reanimacja, opieka nad umierającym przyjacielem siostry, karmienie przyjaciółki matki, która umierała na raka płuc, bezdomny któremu sączy się rana na nodze, pies potrącony przez auto, kobiety bite przez swoich mężczyzn, ptak wyrzucony z gniazda, biedna rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem, pijana nastolatka, która boi się wrócić do domu, staruszka która wariuje z samotności, przyjaciele na zakręcie życiowym, strach przyjaciółki….
Kiedyś jej przyjaciółka dała jej razem z gwiazdkowym prezentem mały bilecik – „dla osoby, która kocha wszystko co żyje”.
Słyszała ciągle, nieustająco – jesteś wyjątkowa, niesamowita, wspaniała, niecodzienna. Anioł w ludzkim ciele.
Dawała z siebie wszystko, wszyscy brali. A jak odpływała do kolejnej misji, do kolejnej pomocy, złościli się na nią, że ich zaniedbuje, że nie ma dla nich czasu. Obrażali się. Ale oni już stali mocno na nogach, radzili sobie bez niej, czekali na nią inni…
Wszyscy, którzy ją znali wiedzieli, że kiedy naprawdę będzie działo się u nich źle odbierze w środku nocy, przyjedzie i będzie gasić pożary… Chociaż na co dzień nie odbierała telefonów i nie odpisywała na smsy. Czuła, kiedy dzwonią pogadać, a kiedy wołają, bo mają swoje trzęsienie ziemi.
Często opadała z sił. Potrzebowała się odizolować, iść na masaż i napić się herbaty.
Codziennie wieczorem czuła przejmującą samotność. Niby taka wspaniała, wyjątkowa, niesamowita… Ale nie spotkała jeszcze nikogo kto byłby dla niej aniołem, o kogo mogłaby się oprzeć. Kto by był skałą. Może po prostu anioły nie mogą mieć swojego anioła. Ich życie jest misją i skazaną na samotność i zawiedzione nadzieje.
Rano sklejała swoje zmęczone ciało, zamrażała smutek i otwierała serce dla innych. Przecież była aniołem.
Kiedy brała prysznic, sprawdzała czy nie rosną jej skrzydła… Gdyby tylko urosły, odleciałaby… Była taka zmęczona.
Czy kiedykolwiek spotkałeś na swojej drodze Anioła? Takie ziemskie anioły istnieją. To ludzie, z których możesz czerpać pełnymi garściami, które nie dbają o siebie, rezygnują z siebie i dają Ci wszystko czego potrzebujesz. Zawsze przy nich czujesz się komfortowo i dobrze. Nie musisz się wysilać, możesz płakać, śmiać się, przytulać i snuć opowieści o swoich zakrętach życiowych i załamaniach nerwowych. A Anioł Cię zrozumie i naklei wszystkie plastry tam, gdzie powinny być. Możesz poczuć się przy nim bezpiecznie.
Po czym poznać Anioła? Nie, nie ma skrzydeł ani aureoli. Ma oczy, które się śmieją, ale na ich dnie jest smutek. Daje Ci to czego potrzebujesz, często zanim o tym pomyślisz. Ratuje Cię z opresji, jest, jest, jest, jest…. Przyzwyczajasz się, myślisz, że będzie zawsze, nie dbasz o niego, ale kiedy staniesz na własnych nogach znika. Radź sobie dalej sam, masz siłę – zostawia echo w twoim sercu.
Anioł marzy, żeby mieć kogoś, kto będzie o niego się troszczył. Otulał, kiedy jest zmęczony, poił herbatą, kiedy umiera z wyczerpania, kogoś kto zajmie się tym milionem przyziemnych spraw, na które on, Anioł nie ma czasu i pomysłu. Przegląd samochodu, odebranie awizo z poczty, zatankowanie auta, terminowe zapłacenie rachunków, na które przecież są pieniądze tylko nie ma czasu, żeby usiąść do komputera i zlecić przelew, zawiezienie dokumentów do księgowej…. Anioł oczywiście to robi… Ale tak bardzo nie lubi. Anioł marzy, żeby ktoś go pokochał i został przy nim na zawsze.
Kiedy stoi przy tobie Anioł stajesz się lepszy, czulszy, spokojniejszy. Chcesz robić dobre uczynki.
Anioły codziennie zmieniają świat. Nie, Nie cały. Anioły zmieniają świat ludzi, którzy ich potrzebują.
W końcu urosną mu skrzydła i odfrunie na zawsze. Ale nie martw się, na ziemię sfrunie następny. Bez skrzydeł. Bądź uważny"
Ode mnie
Ktoś napisał:
Tylko Anioł z tego nic nie ma.
Tak sobie myślę.
Anioł nie chce chyba nic z tego mieć.
Dla Anioła coś innego liczy się.
Anioł czeka na uśmiech.
Czeka na słowo, dziękuję, po cichu mówione.
Czeka na łzy co, po policzku lecą same.
Anioł szuka oczu, w których widzi radość.
Dla Anioła to jest Cudne.
Wszystko to jest tym, co sprawia, że Anioł rozwija skrzydła.
Że chce mu się latać i wyżej, i wyżej.
Że żyje.
To jest ważne myślę sobie dla Anioła.
Nie to mieć.
A to być.
Być tak pięknie w ludzkich sercach.
Ot bajka, ktoś powie.
Niemożliwe dopowie.
Po mojemu niekoniecznie.
Powiem więcej.
Myślę sobie, że każdy z nas ma potencjał, by stać się takim Aniołem.
By być takim Aniołem dla innych.
Dla innych, gdy Ci zapomną o swoich skrzydłach.
Każdy z nas.
Chodzi o to, by o tym pamiętać.
By pamiętać, że każdy z nas ma takie skrzydła.
Edyta Maria Bożydar