Były...

"Z moim byłym chodziłam od wczesnego liceum. Później poszliśmy na studia do jednego miasta, więc zamieszkaliśmy razem. Ja studiowałam, on dodatkowo pracował (praktycznie od samego początku w zawodzie, z którym wiązały się jego studia), a po powrocie dużo się uczył, przez co wszelkie plany na wspólne wyjście, nie mówiąc o jakimś wypadzie na cały weekend, musiałam ustalać z nim dużo wcześniej, by znalazł czas. Po kilku latach takiego życia zaczęła doskwierać mi codzienność. Znudzona siedzeniem samej w domu, przeglądałam Instagram, gdzie widziałam piękne życia znajomych. Pełne sukcesu, ciągłych podróży i niezwykle romantycznych zachowań ich partnerów. Czułam się, jakbym z całego świata tylko ja prowadziła zwykłe, nudne życie. Zaczęłam mieć do mojego partnera bardzo mocne pretensje z tego tytułu. Po pewnym czasie był to już codzienny powód do kłótni, wystarczyło, bym zobaczyła, że ktoś ze znajomych wyjechał w jakieś stosunkowo nietypowe miejsce. Nie trafiały do mnie tłumaczenia o wylewaniu siódmych potów przez mojego chłopaka, który robi to, byśmy mieli jak najlepszy start zaraz po studiach, że robi to dla nas i że jest to dużo ważniejsze niż fajne foto na insta. Nie widziałam nic szczególnego w tym, że mimo ogromu obowiązków poza domem, w pełni wykonywał swoje domowe obowiązki, dbał o dom, był czuły, ale bez zbędnego działania na pokaz. W końcu nie wytrzymałam i odeszłam.
 
Szybko poznałam innego chłopaka, który wydawał się ideałem. Dobra praca, wielkie plany na przyszłość, a do tego dusza towarzystwa, świetny tancerz, przy którym czułam się królową każdej zabawy. Bardzo szybko okazało się, że wszystko, co o sobie opowiadał, to bzdury, a do tego byłam jedną z wielu jego dziewczyn. Po jakimś czasie poznałam jeszcze innego chłopaka. Jednak nauczona poprzednimi doświadczeniami, bardzo szybko zaczęłam drążyć. Chłopak okazał się totalnym nierobem, mieszkał z matką, od której dostawał pieniądze na imprezy, bo sam nie pracował. Byłam zrozpaczona. Coraz bardziej dołowały mnie zdjęcia koleżanek na insta. Postanowiłam, że odezwę się do jednej z nich - do tej, której zazdrościłam najbardziej. Pod pozorem odnawiania znajomości często z nią gadałam, by dowiedzieć się jakim sposobem ma tak cudowne życie. Dotarło do mnie, jak wielki błąd popełniłam, gdy okazało się, że praktycznie wszystko, czego tak zazdrościłam, było kupione na kredyt. Nawet zegarek czy większe bukiety kwiatów. Żyli mocno ponad stan i wszystkim tym chwalili się w internecie, gdy w rzeczywistości ich życie opierało się głównie na wielomiesięcznych pobytach w Holandii, by dzięki pracy w szklarniach pospłacać część kredytów.
 
Rzuciłam najlepszego człowieka na świecie, bo pozazdrościłam ludziom życia, którego w rzeczywistości nie wiodą."
 
Tekst pochodzi ze strony 
anonimowe wyznania
 
 

 

Dodaj komentarz
  • Odwiedzin wszystkich: 341743 

BLOG KOBIETA - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024
Powered by Quick.Cms | Webmaster by Zakładanie stron artystycznych