Jestem z kimś...

Ktoś napisał do mnie.

Jestem z kimś, kto mówi, że kocha, a mimo to mnie krzywdzi.

 

Zapytam. 

Dlaczego na to pozwalasz? 

Dlaczego pozwalasz się krzywdzić?

W imię, czego pozwalasz łamać swoje granice?

 

To nie tak?

Nic nie rozumiem?

Rozumiem

Nawet nie wiesz jak dobrze.

 

Sama wiele razy zadawałam sobie to pytanie.

I o dziwo zawsze, przynajmniej dla mnie samej, znajdywałam satysfakcjonującą odpowiedź.

Bo to nie tak. 

Bo ten ktoś tak naprawdę nie chciał, 

bo miał ciężki dzień, 

bo w sumie jest ok, 

bo to tylko zła chwila, która minie i znów będzie dobrze. 

Bo mimo wszystko, tak się stara.

No i jemu jest tak mimo wszystko trudniej. 

A mnie łatwiej.

Nie wiem dlaczego łatwiej, no ale łatwiej mi jest. 

 

Tak mówiłam.

Taki myślałam.

I tak okłamywałam samą siebie.

 

Dziś?

Dziś powiem i z góry przepraszam za moje słowa.

Ale zacytuję klasyka, Stefana Kisielewskiego. 

To, że jesteśmy w dupie, to jasne. 

Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać, 

Te słowa pasują jak ulał do tego, co czasem robimy.

Dlaczego więc to robimy?

Dlaczego pozwalamy się krzywdzić?

Dlaczego brniemy w coś, co nie jest dla nas dobre?

Myślę sobie, że powodów może być całe mnóstwo.

Ja znam, myślę sobie, przynajmniej dwa, dla których pozwalamy na to.

Pierwszy?

Sądzimy podług siebie.

 

Myślimy, że jeśli my jesteśmy ok, to druga strona też będzie ok.

Tak mimo wszystko. 

Niestety to tak nie działa. 

To, że my jesteśmy w porządku, nie oznacza, że druga strona też będzie w porządku.

Spróbujmy zrozumieć. Różnych ludzi spotykamy na swej drodze. 

Tych nie ok też.

Tych złych też.

Jeśli ktoś krzywdzi ludzi, którzy go kochają, to nie jest normalne. 

To jest złe.

 

Drugi powód, dla którego pozwalamy się krzywdzić?

Bo się łudzimy. 

Kochamy za dwoje, nie we dwoje.

Tam, gdzie jest przemoc, często się słyszy:

Bo go kocham i wiem, że on, mimo wszystko, też mnie kocha.

 

Czy aby na pewno?

 

Warto coś zrozumieć.

Tak raz na zawsze. 

Gdy ktoś kocha, nie rani. 

Gdy ktoś kocha, dba.

Troszczy się. 

Jest.

Miłość nie psuje ludzi.

Miłość leczy.

Naprawia. 

Jeśli tak się nie dzieje, jest całkiem możliwym, że kochasz kogoś, kto nie kocha Ciebie. Kochasz kogoś, dla kogo Ty nie znaczysz nic albo niewiele. 

Jesteś wtedy, gdy jesteś potrzebna.

Gdzieś przeczytałam słowa, jeśli ktoś czegoś chce, znajdzie sposób, jeśli nie, znajdzie powód.

Sedno. 

Kierując się tylko tą jedną zasadą, wielu zakochanych w pojedynkę ludzi, stałoby się wolnymi od iluzji bycia kochanymi.

Od tej miłości takiej na niby.

Miłość nie krzywdzi. 

Pytasz, co możesz zrobić?

Nie pozwól się krzywdzić. 

Nie pozwól się okłamywać. 

Nie pozwól się psuć.  

Jak to zrobić? 

Zmień coś. 

Zmień w sobie.

Zmień siebie.

Zmień swoje myślenie.

Zmień swoje nastawienie. 

Zmień to, co się da, zanim to zmieni Ciebie. 

Zmieni w kogoś, kim nie chcesz być.

 

Twój ruch.

 

Pozdrawiam Cię ciepło

Edyta Maria Bożydar

 

Tekst pochodzi z książki

365 okazji, by być szczęśliwą 

 

Napisałam ją dla Ciebie, by nauczyć Cię, jak kochać siebie już bez wyrzutów sumienia.

 

Znajdziesz ją tutaj

👇👇👇

https://kobietablog-edytamariabozydar.pl/365-okazji-by-byc-szczesliwa.html

 

 

Dodaj komentarz
  • Odwiedzin wszystkich: 416951 

BLOG KOBIETA - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024
Powered by Quick.Cms | Webmaster by Zakładanie stron artystycznych