Po co Kobiecie jest mąż....

"Po co kobiecie jest… Mąż, Nie-Mąż?
Gdy byłam małą dziewczynką wierzyłam, że tak zwany ślub jak z bajki jest absolutną podstawą udanego kobiecego życia. Że nie ma miłości bez wielkiej bufiastej sukni, nie ma przysięgi bez zastępu druhen i nie ma perspektyw bez piętrowego tortu. Gdy nieco podrosłam – lecz wciąż byłam dziewczynką – godzinami rysowałam białe suknie, wyciągałam z szafy welon mamy i wraz z bohaterkami bajek ćwiczyłam swoje „yes, I do”.
Suknie miały wprawdzie mniejsze bufki, liczbę druhen zredukowałam o połowę, ale tort dalej miał piętra. Gdy byłam nastolatką i gdy potem byłam pełnoletnia znałam już wszystkie przysięgi, także te całkiem oryginalne, prosto z ukochanych seriali. W końcu nigdy nie wiadomo, co się kobiecie w życiu może przydać . A gdy byłam już długo po studiach i zaczynałam układać swoje życie – i gdy mogłabym zrobić wreszcie pożytek z całej tej ślubnej wiedzy – w moim życiu pojawił się Drwal.
Teraz jest moment na chwilę ciekawości sponsorowanej przez pytanie: oświadczył się w końcu – czy nie oświadczył .
Po co kobiecie mąż?
Oczywiście nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, bo zepsułabym całą frajdę zgadywanek, ale mogę na przykład powiedzieć co uwielbiałabym w Drwalu, gdyby był moim mężem. Choć może przecież jest 
Uwielbiałabym wspominać moment, gdy wszedł kiedyś do apteki i poprosił o tabletki, po których żonę przestałby boleć brzuch. Uwielbiałabym nie ze względu na żonę, ale ze względu na to, że tak bardzo się o mnie troszczy.
Uwielbiałabym wracać do domu, wiedząc, że On na mnie czeka – z tym swoim czujnym spojrzeniem, pełnym pasji i… zachłanności.
Uwielbiałabym chodzić z Nim na randki. Wkładać sugestywną bieliznę, mierzyć najlepszą sukienkę i pięć razy zmieniać fryzurę – z fal na upięcia, i z upięcia na fale. Stresować się przy tym jak nastolatka, z tysiącem motyli w brzuchu. Drżącymi dłońmi wybierać numer na taksówkę i nie móc się doczekać kolejnego pierwszego pocałunku. Patrzeć na Niego bez miłości, jak nie umiem na Niego patrzeć – i czekać na ten jeden gest, na dłoń zbliżoną do mojej, na lekkie muśnięcie warg i głębokie spojrzenie w oczy. Na siłę, pasję i władczość, na wyszeptane: jestem Twój.
Uwielbiałabym robić muffiny. Patrzeć, czy zabierze je do pracy i… czekać na kuchenny rewanż, z soczystym, winnym pokazem. Z kolacją podaną do łóżka i śniadaniem serwowanym nad ranem… 
Uwielbiałabym z Nim spacerować. Godzinami chodzić za rękę, czasami snuć się bez celu, czasami tego celu szukać. Uwielbiałabym poprawiać mu szalik, kraść delikatne pocałunki i za każdym razem pozwalać, by mocno przyciskał mnie do siebie.
Uwielbiałam zbierać nasze rzeczy, rozrzucone w kolejnym uniesieniu… Wkładać jego koszulę przed lustrem i patrzeć, jak On wtedy patrzy. Pozwalać, by zsunął mi pończochy i nie płakać, gdy zostaną porwane.
Uwielbiałabym walczyć o Niego, za każdym razem, gdy On w siebie wątpi. Wierzyć w jego marzenia i każdym z nich się opiekować. Dawać poczucie bezpieczeństwa i doceniać, że On mi je daje. Być zawsze po Jego stronie, jak partner i najlepszy przyjaciel.
Uwielbiałabym mówić, że kocham – i słuchać, jak On to szepcze. Czy byłby Mężem, czy nie-Mężem, z obrączką czy tylko z tatuażem. Z przysięgą w urzędzie czy na moście, jak w jednym z naszych ulubionych filmów. Najważniejsze, by był ze mną na zawsze – i by ono trwało trochę dłużej – tak na dobre, czasem na niedobre. A nawet na litość boską."
 
 
 
Bez fartuszka

Komentarze

Wiesława Cwojdzińska

Życie piękniejsze niż w bajce... Też chcę...

Joanna Milewska

Super

Agnieszka Sadzyńska

Co się teraz dzieje z "bez fartuszka"? :(

Kobieta

Nie wiem

Dodaj komentarz
  • Odwiedzin wszystkich: 341620 

BLOG KOBIETA - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024
Powered by Quick.Cms | Webmaster by Zakładanie stron artystycznych