Przeczytałam słowa...
Nie szukaj kogoś, z kim możesz być, lecz kogoś bez kogo nie możesz żyć…
Przeczytałam słowa.
I pomyślałam sobie.
Oho.
Z tego mogą być kłopoty.
Dlaczego tak pomyślałam?
Kiedyś tak kochałam.
Wierzyłam, że tylko ten drugi człowiek może sprawić, że będę tak naprawdę szczęśliwa.
I kiedy taki człowiek się pojawił, oddałam całą siebie.
Wszystko było.
Motyle w brzuchu, chemia, seks z kosmosu, niekończące się rozmowy.
Czułam się wyjątkowo.
A jednak pewnego dnia wszystko się skończyło.
Ktoś, bez kogo, nie mogłam żyć, odszedł.
Myślałam, że nie przeżyje.
Bolało wszystko.
Nawet oddychanie bolało.
Na szczęście przeżyłam.
Dziś wiem, że była to najważniejsza lekcja w moim życiu.
Co zrozumiałam?
By nigdy nie oddawać kluczy do swojego szczęścia w ręce innych ludzi.
Nawet gdy kochamy.
Dlaczego?
Bo wtedy to nasze być albo nie być, staje się uzależnione od innych ludzi.
Dopóki jest dobrze, jest dobrze.
Gorzej, gdy ten ktoś nagle zmieni plany i
odejdzie.
Tak po prostu odejdzie.
Wtedy ten nasz świat zbudowany na tym człowieku, może się zawalić.
I może boleć.
Dlatego nie róbmy sobie tego.
Miejmy ten swój kawałek nieba.
Niech to nasze tu i teraz, też należy do nas.
Oczywiście inni mogą nam towarzyszyć.
Powiem więcej,
Dobrze jest, gdy tak się dzieje.
Jest cudnie.
Jednak, by było dobrze, musi zostać coś dla nas.
Poczucie własnej wartości, szacunek do siebie samej, wiara we własne skrzydła.
To jest ten nasz grunt pod nogami.
Co zrobić, gdy go nie mamy?
Co zrobić, by go mieć?
Trzeba pokochać siebie.
Trzeba siebie uszanować.
Trzeba o sobie pamiętać.
Wtedy jest szansa, że
będziemy umieli kochać innych ludzi w taki dobry sposób.
Dobry i dla nas i dla nich.
Pomyśl o tym dziś.
Pomyśl dziś o sobie.
Pozdrawiam Cię ciepło.
Edyta Maria Bożydar
Tekst pochodzi z książki
365 okazji, by być szczęśliwą.
Znajdziesz ją tutaj 👇👇👇
https://kobietablog-edytamariabozydar.pl/365-okazji-by-byc-szczesliwa.html