Samotność...
Myślę sobie, że
samotność to stan duszy, nie ilości ludzi wokół.
Cholernie samotnym można być w tłumie.
Pośród ludzi.
W tzw. ,,rodzinie".
Można jednak też wracać do domu i delektować się ciszą, ukochaną kawą. Cieszyć się życiem, tak mimo wszystko.
Doceniać.
Skąd więc ta różnica w odbiorze?
Dlaczego
jedni to nazywają samotnością, inni zaś świadomym wyborem, czy nawet wolnością?
Gdy pokochasz siebie, zrozumiesz różnicę.
Zrozumiesz, że lepiej być samemu, niż kochać kogoś, kto nie kocha Ciebie.
Zrozumiesz, że tak byle jak, to ty już nie chcesz.
Będziesz wiedzieć, że tak nie można.
Że z tego bycia tak na siłę, tak za dwoje, jest więcej złego niż dobrego.
To wszystko zrozumiesz, gdy pokochasz siebie.
Dlatego może nie bój się być samą.
Bój się może tego, że w pogoni za czymś, co może wcale Twoim nie jest, zgubisz gdzieś po drodze siebie.
Edyta Maria Bożydar