Czasem niestety się zdarza...
Czasem niestety się zdarza, że ludzie, którzy potrzebują najbardziej miłości i naszej obecności proszą o nią, w języku, którego nie rozumiemy.
Nie jest to język miłości, cierpliwości, uwagi.
Nie jest to język obecności.
Jest to język pełen ciszy, odrzucenia, udawania, pozorów. Jest pełen słów, które nigdy nie padną. Słów, które jedynie w ich głowie zostają.
No może czasami, patrząc komuś w oczy, możesz dostrzec ten jego smutek, wydawałoby się, głęboko schowany gdzieś na dnie duszy.
Tak mówią ci, którzy najbardziej potrzebują miłości.
Mają smutne oczy.
P. S.
Oczywiście smutne oczy mogą być wyrazem wszystkiego.
Jednak moje słowa dotyczyły ludzi, którzy nie potrafią, nie umieją z tą miłością żyć za pan brat. Nie potrafią przyjąć, boją się puścić w świat. Nie potrafią też o niej mówić.
Duszą się, umierają powoli, ale nic z tym nie zrobią.
Bo duma.
Bo zatwardziałość w tych swoich poglądach.
Bo czasem zbyt dużo się stało.
Różne drogi, różne powody takiego stanu rzeczy.
Jednak zwykle ogromna pustka w oczach.
Smutek.
Nieobecność.
Tego dotyczyły moje słowa.
Smutek?
Nie jest przypisany do jednego uczucia. Jest emocją, której powodem, której źródłem mogą być różne zdarzenia.
Zgadzam się, że zawsze trzeba próbować znaleźć źródło tego smutku.
Jednak ludzie nie zawsze chcą o tym mówić.
Są tacy, którzy nie chcą, a może i nie potrafią.
I wtedy, choćby nie wiem jak się kochało to i tak nie się nic nie zrobi.
Cisza.
Będzie cisza.
No i te smutne oczy.
Edyta Maria Bożydar