Tort z naleśników...
,, Zrobiłam tort z naleśników, bo to przecież moje i Wandzi urodziny były. Ona 10 lat miała ja 30, całe życie przed nami, a wojna się już kończy, myślałam.
I jeszcze taki piękny wiersz napisała ta moja córeńka.
A kiedy już będzie po wszystkim. W majowym bzie utonę. I w książce grubej i mądrej, twardą oprawą zdobionej, nad Wisłą siądziemy Mamusiu.
Z pamięcią o wojennej gonitwie Warszawę podziwiać będziemy, która jak Paryż znowu rozkwitnie. Ciepły chleb i papierówki zjemy. Pszenicą ziemię będziemy obsiewać.
Polska jest nasza, to nasza Ojczyzna!
Wszyscy Polacy tak będą śpiewać. 1 sierpnia 1944 r.
Dla mojej Mamy Wacławy w dniu naszych urodzin
Wandzia.
A następnego dnia już jej nie było. Wandzia ur. 1 sierpnia 1934 zginęła 2 sierpnia 1944.
Miała 10 lat "
Ode mnie
Historia Powstania Warszawskiego to nic innego jak życie naszych braci złożone na ołtarzu wolności. Warto pamiętać o cenie, którą Oni zapłacili za to, byśmy my dziś mogli życie świętować.
Moja Babcia była Powstańcem Warszawskim.
Przeżyła.
Jednak nigdy nie zapomniała o tym, co było jej dane przeżyć w walczącej Warszawie.
Dziś ja tę pamięć podtrzymam.
Wybuch Powstania Warszawskiego
1 sierpnia 1944
Godzina 17.00
Warto znać i pamiętać swoją historię.
To nasza tożsamość.
P. S.
Ktoś napisał, że ta ofiara była nadaremna. Że była bezsensu
Po mojemu, gdyby tamci młodzi Ludzie tak myśleli, dzisiaj może i nas by nie było.
Oni walczyli o Polskę.
Oni walczyli o nas.
Za nas.
I o tym nigdy nam nie wolno zapomnieć.
Dziś wiemy, jak było naprawdę, jednak Oni też zginęli naprawdę.
Nie w grze, nie w wirtualnej przestrzeni, nie w symulacji.
Zginęli, oddając swoje życie.
Zginęli, bo wierzyli.
Bo trwali.
Powiem szczerze, drażni mnie mówienie, że zginęli nadaremnie.
Bo to jakby powiedzieć.
Oj głupcy, wy głupcy.
A oni głupcami nie byli.
Byli Polakami.
Więc zostawmy dziś kuluary wielkiej polityki, z którą może i Ci Mali Bohaterowie przegrali.
Myślę, że wygrali coś o wiele cenniejszego.
Wygrali naszą Pamięć.
I niech tak zostanie.
I to jest miejsce, by oddać im tę Cześć.
W ciszy
Bez zbędnych słów.
Edyta Maria Bożydar
Na zdjęciu Róża Maria Goździewska (także Różyczka Goździewska; ur. 31 marca 1936, zm. 29 października 1989) – znana jako najmłodsza sanitariuszka w powstaniu warszawskim.
Jej ojciec został zabity przez Gestapo w 1943 r. Rok później, 1 sierpnia, w Warszawie wybuchło powstanie, a ludność cywilna znalazła się pośrodku. W walkach po stronie polskich powstańców wzięło udział wielu dzieci-żołnierzy. Goździewska, wówczas ośmioletnia, pomagała w szpitalu polowym przy ul. Moniuszki 11 w Warszawie. Ten szpital polowy był powiązany z oddziałem Kompanii „Koszta” Armii Krajowej
Zdjęcie Goździewskiej w opasce Czerwonego Krzyża zostało wykonane na początku sierpnia 1944 r. przez Eugeniusza Lokajskiego, pseud. "Broka", powstańca i fotografa AK, który zginął miesiąc później. Powstanie zostało ostatecznie stłumione przez Niemców 2 października. Goździewska i jej siostra przeżyły wojnę. Następnie Goździewska ukończyła Politechnikę Śląską, a w 1958 r. wyemigrowała do Francji, gdzie wyszła za mąż i urodziła dwoje dzieci. Zmarła 29 października 1989 r.
Zapraszam Cię też do mojej przestrzeni
www.kobietablog-edytamariabozydar.pl