W drodze do samej siebie...

Minęło 8 lat od napisania poniższych słów.

Kim byłam tam wtedy? 

Byłam pełna bólu. 

Przywalona życiem. 

Leżałam. 

Dosłownie i w przenośni. 

Dziś? 

Zupełnie inna Ja. 

Zupełnie inne życie. 

Co zrobiłam? 

Zmieniłam się. 

Zmieniłam swoje parzenie. 

Ktoś powie, to nie takie proste. 

Oczywiście, że to nie jest proste. 

Powiem więcej. Trudne jak cholera. Praca nad sobą. Zmiana tego, co w nas. Wyjście poza strefę komfortu.

Zmiana tego patrzenia. 

 

Jak to zrobiłam? 

Co mi pomogło?

Co zrozumiałam? 

Dziś wiem, że czas nie tyle leczy rany, a raczej uczy nas, patrzeć inaczej. Uczy, pokazuje nam, co jest ważne. Pokazuje, o co warto walczyć, a z czym trzeba się rozstać.

Dla mnie najważniejsza lekcja tych minionych lat ? 

Zrozumiałam, że muszę wpierw pokochać siebie. 

Innej drogi nie ma. 

Nie ma innej drogi. 

Za cholerę. 

Tylko wtedy będę umiała kochać innych ludzi. 

Kochać w taki dobry sposób i dla siebie i dla nich.

 

No bez tego ani rusz.

 

Dziś wiem, że w tej naszej miłości, tak jak w życiu, też musi być równowaga. Musi być zachowany ten balans pomiędzy tym, co nasze, a tym, co wokół. 

Ot złoty środek. 

Jeśli tego nie będzie albo skrzywdzimy siebie, albo poranimy innych. 

I tak źle i tak nie dobrze.

 

Co zrobić? 

Jak zacząć?

 

Myślę sobie, małymi krokami. 

Ale codziennie. 

By się nie wywrócić, a nauczyć się chodzić. 

Nie ma jednak gotowej recepty. 

Każdy z nas sam musi odnaleźć tę swoją drogę. 

Jednak po mojemu ta wiara, nadzieja no i ta miłość, są tymi, co każdemu z nas mogą pomóc. 

W co ja uwierzyłam? 

Uwierzyłam w siebie. Uwierzyłam z całych sił. Uwierzyłam, że wszystko w tym moim życiu dzieje się po coś. 

Zaufałam, że to, co dobre, jest wciąż przede mną. Zaufałam życiu.

Zaufałam Bogu.

To była moja droga. 

Dziś jestem przekonana, że wszystko jest takim, jakim ma być. Że każde nasze działanie prowadzi do czegoś. 

Czy powstałaby Kobieta, gdybym nie przeżyła tego, co przeżyłam?

Raczej nie.

Co jeszcze? 

Dziś wiem, że wszystko zaczyna się od Nas.

Że wszystko zaczyna się w Nas.

Ta nasza siła.

Te nasze przekonanie, że damy radę 

Ta nasza wiara. 

A wiara?

Wiara naprawdę czyni Cuda.

W moim życiu tam wtedy też zaczęły się dziać. 

Te moje Cuda. 

Zaczęły się dziać, bo ja w nie uwierzyłam. 

Po co piszę te słowa?

Bo myślę sobie, że od czegoś trzeba zacząć. 

Wiara rodzi się z nadziei. Nadziei na jutro.

Nadziei, że jeśli mnie się udało, to może też uda się Tobie.

Po to to mówię.

Chcę Ci dać odrobinę mojej nadziei, by Twoja mogła się narodzić. 

Wierzę, że w Twoim życiu też mogą się dziać Cuda. 

Musisz jednak w nie uwierzyć.

Musisz dać sobie szansę. 

Musisz jednak tego sama chcieć. 

Od czego zacząć? 

Ja bym zaczęła od dobrej kawy, ty możesz od dobrej herbaty. Kup piękną filiżankę w kolorach, jakie lubisz, a potem pijąc tę swoją herbatę pomyśl, co lubisz. 

Idź na spacer. 

Popatrz na to, co Cię cieszy. 

Posłuchaj siebie w tym całym zgiełku świata. 

Daj sobie uwagę 

Daj sobie czas. 

Daj sobie miłość. 

Taką Twoją. 

A wszechświat wyślę Ci to, co dobre dla Ciebie. 

Dobrego Dnia Ci życzę. 

 

Edyta Maria Bożydar

 

 

Dodaj komentarz
  • Odwiedzin wszystkich: 341912 

BLOG KOBIETA - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024
Powered by Quick.Cms | Webmaster by Zakładanie stron artystycznych