Przeczytałam słowa „Każdy pisarz religijny, głosiciel lub nauczyciel

Przeczytałam słowa

 

„Każdy pisarz religijny, głosiciel lub nauczyciel, który unika niebezpieczeństw i miejsc, gdzie się je spotyka i gdzie są warownie Zła, jest oszustem”.

Søren Aa bye Kierkegaard.

 

Myślę sobie, że nie do końca.

Może jest na początku tej drogi.

Może jeszcze sił brakuje.

Może jeszcze tego przekonania, że tak mimo wszystko warto być prawdziwym.

Może jeszcze nie ma tej siły, by nie unikać.

By nie uciekać.

A trwać.

Być.

Ktoś zapytał, o jakiej drodze mówię. Co mam na myśli.

Mam na myśli rozwój .

Świadomość. 

A wiadomo, że ten rozwój, ta świadomość to proces.

Proces długotrwały.

Mozolny.

Taki czasem wydający się bez końca. 

Często łapię się na tym, że to, co wczoraj jeszcze było tym pewnym, dziś nie ma racji bytu.

Wiele razy wydawało mi się, że wiem, że potrafię, że już radzę sobie z pewnymi sprawami, a tu bach.

Coś się działo i okazywało się, że to nie tak. Że inaczej. Że muszę zmienić coś w tym swoim patrzeniu.

Ot.

Im więcej wiem, tym bardziej trafia do mnie powiedzenie, że jedyne, co wiem to to, że nic nie wiem.

 

Życie.

Droga.

Rozwój. 

Świadomość.

 

To wszystko po mojemu podlega ciągłej zmianie. 

 

To wszystko jest jak fraktale.

Piękne, ale to ciągła zmienna.

Nieskończona.

Ot. 

Kosmos.

 

Ja?

Dziś nikogo, kto stoi obok, nie nazwałabym tchórzem, oszustem.

Nie wiem, kim jest.

Co czuje.

Co mu w duszy drzemie.

Jak mogę go nazwać?

Jak mogę określić słowem? 

No nie mogę.

Dlatego staram się nie oceniać ludzi.

Mogę jedynie mieć przekonanie, że coś jest moje lub nie.

I tym kluczem się posługuję.

Identyfikuje się ze słowami, z postawami, nie z człowiekiem. Jeśli czyjeś słowa są moje, pochylam się nad nimi. Jeśli nie, idę dalej.

 

Odnosząc się do słów, które usłyszałam, myślę sobie, że ktoś, kto naucza, przekazuję, puszcza w świat myśli, słowa, przekonania, jest też tylko człowiekiem.

Podlega takim samym prawom natury.

Ot choćby temu, że może się bać.

Nawet Chrystus był tym, co poczuł strach.

Czy był tchórzem?

Czy był oszustem?

Nie.

Był ponadto.

 

Strach jest emocją, która nam towarzyszy.

Jest.

Czy określa tego, co ją czuje?

Dla mnie nie.

 

Nigdy też nie wiemy, co my byśmy zrobili, gdybyśmy byli na tym miejscu, o tym czasie, w tej przestrzeni, co ten człowiek obok.

Nie wiemy tego.

My wiemy tyle o sobie, na ile się sprawdzimy.

Na tyle, na ile przerobimy coś, chodząc po tym gołymi stopami.

Swoimi stopami 

Wtedy wiemy, jak to jest.

Inaczej?

Ot takie nasze ludzkie gdybanko.

Co by było, gdyby…

Dlatego skądinąd dla mnie moimi nauczycielami są ci, co wiedzą, o czym mówią.

Ci, co przeżyli.

Ci, co doznali czegoś. Poczuli na własnej skórze. Przerobili.

Sprawdzili się.

Ich słucham.

Ich próbuję zrozumieć. Czasem biorę to, co słyszę dla siebie, jak cenny prezent.

Teoretyków?

Omijam.

Dlaczego? 

Bo co człowiek, to teoria.

Można się pogubić.

 

Ot taka moja dłuższa refleksja.

Dobrego Dnia Ci życzę. 

 

Edyta Maria Bożydar 

Dodaj komentarz
  • Odwiedzin wszystkich: 343988 

BLOG KOBIETA - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024
Powered by Quick.Cms | Webmaster by Zakładanie stron artystycznych